Witajcie mili Goście, zapraszam w „skromne progi” moich fotografii, fantazji i pokrętnych myśli.
Patrząc wstecz- widzę czym dla mnie JEST fotografia; ile blizn z tego tytułu posiadam i jak często pryzmat obiektywu przysłania mi trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Nie jest chwilowym kaprysem, modnym pomysłem na biznes, czy zaspokojeniem potrzeby lansu- w ogóle nie jest lansem. Jest zamkniętym szczelnie pudełkiem, do którego wkładam wrażenia i zamykam na klucz- jak pisarz swoje prace. Jest ruchem w nicości i sensem w bezsensie.
Jest powietrzem.
Uruchamiam bloga i tym samym przedstawiam siebie- komentujcie, krytykujcie, pytajcie- otwieram wszystkie bramy 😀
Część fotek, przynajmniej na początku będzie miała charakter archiwalny, ale myślę że szybko pójdziemy do przodu.
Na przystawkę – dziś – kilka fotek wpędzających w miły, wakacyjny klimacik.
Styczniowe Maroko-rok 2010.
Bardzo sympatyczna ekipa, ponad dwudziestostopniowe temperatury, PEŁNIA SŁOŃCA. Czyli „prawie” tak jak u nas ; )
Tematycznie- odrobinka zatłoczonego Marrakeszu i wyżyny górskiej Todry. Krajobrazowo piękny teren, niesamowity klimat ciasnych miasteczek, srogi ogrom skalnych przestrzeni i niepowtarzalna, oryginalna uroda mieszkańców. Ich osobliwy, egzotyczny sposób życia aż prosi się o uwiecznienie w kadrze. W takich miejscach aż krążenie w żyłach nabiera tempa, w głowie pojawiają się coraz to nowsze obrazy, a wyobraźnia zaczyna szaleć. Wymarzony temat na reportaż. Jednakże fotografowanie osób (zwłaszcza w Marrakeszu) jest trudne i niebezpieczne; wiąże się to z wierzeniami ludu, które będąc turystą na obcej ziemi- warto uszanować. W górach natomiast, gdzie spotyka się głównie plemiona Berberów można zapłacić za pozowanie, ale efekty są wtedy sztuczne i niepożądane. Zatem pozostaje ciągle nosić ze sobą aparat i liczyć na szczęście ; )
Oczywiście jeśli macie jakieś inne doświadczenia związane z fotografowaniem Marokańczyków- piszcie , chętnie je poznam 😀