Maj. Samo serce wiosny. Przyjemny, ciepły dzień oraz powiew radości emanujący wprost od bohaterów tej sesji- Ani i Łukasza.
Zanim jednak zaproszę Was do obejrzenia ich wiosennego pleneru ślubnego, słowem wstępu chciałabym nakreślić kilka ważnych dla całości wpisu- kwestii 😀
A zatem…
Sesja ślubna wiosną
Doskonałym okresem na wykonanie sesji plenerowej jest właśnie początek wiosny. W zależności od pory roku wypada to na przełom maja i czerwca, lecz czasem już kwiecień bombarduje nas milionem kwiatów, zapachów i barw. Wiosna jest głębokim oddechem nieskończoności i siły. Dodaje energii, mocy i radości. Rozpala zmysły.
W sesji plenerowej właśnie to kocham najbardziej, że nie jesteśmy w stanie ani zaplanować dokładnie jej przebiegu, ani odtworzyć jej klimatu po czasie lub z innymi modelami. Nawet to samo miejsce, zawsze wygląda inaczej. Każdy z Was ma również inną osobowość- co czyni WASZĄ sesję wyjątkową. Każdy człowiek inaczej zachowuje się przed obiektywem, a już esencją tego zjawiska jest dwoje osób razem- czyli relacja pary. Pogoda wiosną jest zwykle dość kapryśna, co nadaje sesji mocno dynamicznego charakterku 😀
Z naszymi, wspaniałymi bohaterami zrobiliśmy ekscytującą objazdówkę, z miejsca które widzicie na pierwszym zdjęciu, ruszyliśmy na podbój Ochodzitej, a na końcu wylądowaliśmy na ogromnym polu z rzepakiem 🙂 Co było tego przyczyną ? oczywiście- burze !!! Wszędzie gdzie się zatrzymaliśmy zostaliśmy wypędzeni przez deszcz. W tej niedogodności jest jednak jedna, podstawowa kwestia nie do podważania -„ŚWIATŁO BURZOWE” JEST PIĘKNE 🙂 Lubię panujące wtedy ciepło, lekkie zrywy wiatru, grube kożuchy chmur i padające przez nie- kierunkowe złote światło.
Ania i Łukasz
W tym miejscu muszę się Wam przyznać do jednej rzeczy. Plener Ani i Łukasza miał miejsce dokładnie 7 lat temu. Jutro młodzi będą obchodzić swoją rocznicę ślubu, a ja postanowiłam odrobinkę odświeżyć ich zdjęcia. Właśnie dla nich, ponieważ po tych wszystkich latach wciąż mamy ze sobą kontakt. Miałam przyjemność fotografować chrzty ich dwojga dzieci, które już w tym momencie odrobinkę podrosły. A czasem również z Anią ucinamy sobie kumpelską pogawędkę za pośrednictwem mediów społecznościowych. To co pisałam o Ani i Łukaszu przed laty nie tylko jest aktualne, ale przesiąkło dojrzałością – to wciąż bardzo energiczni, kreatywni ludzie z pozytywnym podejściem do życia 😉
Sesja zdjęciowa na Ochodzitej
Ochodzita to górski szczyt, usytuowany na wysokości 894 metrów nad poziomem morza. Znajduje się w paśmie Beskidu Śląskiego , charakteryzuje kopulastym kształtem oraz pięknymi widokami, które o każdej porze roku zachwycają turystów.
Pierwotna ludowa legenda głosi, że właściwa nazwa nazwa góry to- „Obchodzita”. Na jej szczycie miała bowiem znajdować się siedziba zbójników, z której obserwowano biegnący stokami góry trakt handlowy, w oczekiwaniu na karawany kupieckie. Kupcy, chcąc uniknąć rabunku, mieli nadkładać drogi, tym samym niejako „obchodzić” górę, by zabezpieczyć swoje towary przed rabunkiem. Czy faktycznie tak było, trudno dyskutować z legendą, natomiast współcześnie na szczyt wychodzi się ok 10 minut spod Karczmy Ochodzita, w której nie jeden raz miałam przyjemność spróbować dań szczodrych, o doskonałym smaku. Jeśli lubicie góralskie klimaty to na pewno Wam się tam spodoba, polecam 😉
https://www.ochodzita.com.pl/
Jeśli podobała Wam się naturalna, fotografia ślubna w górach Beskidach, zapraszam także…
…w Tatry:
https://fotowizjon.pl/blog/szlakiem-gorskich-szlakow-czyli-sesja-slubna-w-tatrach/
oraz w Góry Stołowe:
https://fotowizjon.pl/fotografia-slubna/sesja-slubna-w-gorach-stolowych/
Pozdrawiam 😉