Upalny środek sezonu i nadmiar pracy z tym związany- skutecznie odciąga od blogowania. Smutno mi z tym, ale absolutnie nie próbuję tego usprawiedliwiać 😉 Priorytet mają aktualne zlecenia, a klienci dla których pracuję nie mogą zbyt długo czekać na swoje fotografie. Długotrwały proces obróbki, druk, wyklejanie i dopracowanie materiału finalnego pochłania mnóstwo czasu; czas staje się bezcennym pojęciem, którego ciągle brakuje, a doba z dnia na dzień zaczyna się skracać. Koledzy fotografowie, dobrze wiedzą o czym piszę 😉
Ale dość marudzenia !
Dziś na tapecie Ala i Andrzej 🙂 Mało tekstu, dużo zdjęć.
Jedynie słowem wstępu…
Pewnego wyjątkowego, czerwcowego popołudnia Alicja opuściła piękny dom rodzinny i stanęła na ślubnym kobiercu z tajemniczym, przystojnym Wybrankiem u którego boku obiecała spędzić resztę życia. Przyjęcie było dopracowane w najdrobniejszym szczególe, goście serdeczni; z lokalu na dziesiątki kilometrów ciągnęły się krzyki, śmiechy- słowem Kocierz nabrał życia.
W ogarnięciu sesji jeszcze raz serdeczne podziękowania dla Janka z grupy Wildlens 🙂 Współpraca z Wami to czysta przyjemność chłopaki !