Czy warto spełniać marzenia???
Pozwólcie proszę że zacznę ten wpis od pytania do Was 🙂 – Któż z Was nie marzy o tym by przeżyć swój wymarzony- zimowy plener ślubny w górach…??
W tym pytaniu można wyczuć maleńką nutkę szaleństwa, ponieważ niewiele spotykam takich Par Młodych, które marzą o sesji ślubnej zimą. Zarówno słowa- „zimowy”, jak i „górski” plener ślubny kojarzą się z odwagą, niewygodą, no i oczywiście z wysoką odpornością na trudne warunki atmosferyczne 🙂
Większość osób, z którymi mam przyjemność pracować, marzy by ich sesja plenerowa odbyła się ciepły, bezwietrzny i słoneczny dzień.
Wygodniej się pozuje do zdjęć- jak twierdzą- gdy można odsłonić ramiona, położyć się na zielonej trawce (lub czymkolwiek ją przypominającym) i poświęcić więcej czasu na konkretne ujęcia 🙂
Czy Was przypadkiem nie zniechęciłam do sesji zimowych?, hahaha, mam nadzieję, że nie 😉
Moim zdaniem każda ślubna fotografia, jak i każda sesja którą wykonuję dla Was- powinna być wyjątkowa, mocno indywidualna i przede wszystkim oryginalna.
Dla Michasi i Piotra taką wyjątkowość stanowiła pora roku- zima, razem z całą swą charakterystyczną otoczką.
Jak dziś pamiętam naszą pierwszą rozmowę o planowanych przez nich ślubie. Pamiętam rozmarzone słowa Michasi: -„Ja, to zawsze chciałam wyjść za mąż w śnieżną, mroźną zimę. By mróz otulał nasze policzki a pod nogami głośno skrzypiał śnieg”.
Zimowa sesja ślubna jest bardzo wyjątkowa ponieważ światło zimą jest niesamowite.
Pojawiają się intensywne barwy tj. – zimny, błękit kontrastujący z miękką bielą mroźnego śniegu. Jak do tego jeszcze poprószy śnieg- to już w ogóle jest „mega bajer” :):):)
Plener zaręczynowy, czy ślubny o tej chłodnej porze roku można oczywiście wykonać w wielu miejscach. Osobiście bardzo lubię wtedy z Modelami umówić się w pobliżu lasów, lub w klimatach miejskich, gdzie można przemierzać wąskie uliczki złotych starówek. Jest tam najpiękniej zwłaszcza w okolicy świąt Bożego Narodzenia, gdy dekoracje i oświetlenia napełniają radością, stwarzając bardzo intymny klimat do zdjęć. Można wówczas ogrzać się w ulubionej kawiarence i również tam wykonać dla Was wyjątkowe ujęcia.
Zatem można tworzyć fotografie ślubne w cieplutkiej kawiarence, lub wybrać formę bardziej ekstremalną- czyli wyjazd z góry.
I właśnie ta druga opcja przypadła do gustu Michalinie i Piotrowi 🙂 Początkowo omówiliśmy możliwe do zrealizowania pomysły, wybraliśmy kilka interesujących scenerii i oczekiwaliśmy- srogiej, mroźnej zimy.
Jak to jednak w życiu bywa i jak powiadają mądrzejsi „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedź mu o swoich planach” 🙂
Tak też się stało w tym przypadku. Zima tego roku była wiosenna, dominowały wysoko plusowe temperatury a śladowe ilości śniegu ukrywały się gdzieś wysoko w górach. Co zatem robić? Oczywiście plan awaryjny pojawił się szybko, daleko mu jednak było do naszych wcześniejszych ustaleń.
W rezultacie realizacja projektu pod tytułem- „plener ślubny”- odbyła się bardzo spontanicznie. Mianowicie Para Młoda w poszukiwaniu śniegu wybrała się na narty do Zakopanego.
Tymczasem ja- przechadzając się i ciesząc wczesnym, wiosennym słońcem (ponieważ był do już marzec)- odebrałam wiadomość MMS. Było to zdjęcie Gór Tatr wykonane z Kasprowego Wierzchu. Na moją odpowiedź nie musieli długo czekać, zapadła decyzja, że łapiemy chwilę. Odbyła się szybka organizacja wyjazdu, błyskawiczne przygotowanie sprzętu i następnego dnia, bardzo wczesna porą- ruszyłam w Tatry. Młodzi byli bardzo szczęśliwi, ponieważ właśnie o takiej sesji ślubnej marzyli. Na Kasprowym Wierchu udało nam się odnaleźć ukrytą zimę i śnieg 🙂 A Parze Młodej wcale nie było zimno. Ogrzała ich miłość 😉
Wracając jednak do pytania na początku wpisu- Czy warto spełniać marzenia? Jakie jest Wasze zdanie? Według mnie- tak.
Ciekawa jestem Waszych marzeń 😉